Silna reprezentacja animacji podczas 55.KFF!
W trakcie zeszłorocznej edycji ZŁOTEGO SMOKA dla reżysera najlepszego filmu krótkometrażowego otrzymał Jerzy Kucia za film „Fuga na wiolonczelę, trąbkę i pejzaż”, a animacja „Lato 2014” Wojciecha Sobczyka została nominowana do Europejskiej Nagrody Filmowej. Natomiast SMOK SMOKÓW powędruje w tym roku do wybitnego estońskiego twórcy filmów animowanych Priita Pärna.
Czego możemy się spodziewać podczas 55. edycji festiwalu? Jakie tytuły i jakich reżyserów warto zobaczyć – o tym opowiada nam Robert Sowa, autor filmów animowanych oraz kurator sekcji animacji na Krakowskim Festiwalu Filmowym. Przedstawiamy również listę filmów zagranicznych, które zakwalifikowały się do konkursu krótkometrażowego (tytuły, które będą reprezentowały Polskę, ogłosimy 13 kwietnia).
***
Wywiad z Robertem Sową
Co w tym roku nowego w animacji podczas Krakowskiego Festiwalu Filmowego?
Zacznę od dużej ilości zgłoszeń filmów animowanych, która stale rośnie. W tym roku wraz ze Zbigniewem Czaplą wybieraliśmy z ponad 350 tytułów. Wynika to z bardzo dobrej pozycji i cieszącej organizatorów renomy Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Wszystkie nadesłane w tym roku filmy są zdecydowanie różnorodne i na bardzo wysokim poziomie. Zauważam również od kilku lat tendencję do wydłużania się krótkiego metrażu. Coraz częściej pojawiają się filmy już nie kilku ale kilkunastominutowe. W tegorocznym konkursie międzynarodowym mamy ponad połowę filmów o takim metrażu. Nie jest to oczywiście regułą, są również na tej liście filmy bardzo krótkie. Przykładem jest hiszpańska animacja „Zepo” reż. César Díaz Meléndez, która ma jedynie 2 minuty. Tyle też wystarczy, by osiągnąć świetny efekt końcowy.
Czy polecisz nam jeszcze parę ciekawych tytułów, których nie możemy ominąć podczas tegorocznej edycji festiwalu?
To zdecydowanie „Zepo”, o którym przed momentem wspominałem. Świetna krótka forma, miniatura właściwie, która niesie za sobą bardzo mocny przekaz. Okazuje się, że można nieprawdopodobnie dużo powiedzieć na temat przemocy, a nawet totalitaryzmu w dwie minuty.
w tym roku otrzyma Priit Pärn, a tak się złożyło, że w konkursie międzynarodowym będziemy mieć trzy filmy estońskie, jest to więc potwierdzenie, że animacja estońska stoi na bardzo wysokim poziomie.
Czy można uznać, że Priit Pärn jest dla tych osób mentorem? Czy widać u nich np. jego technikę obrazowania?
Nie, technika obrazowania jest zupełnie inna, co uważam akurat za dobre, ale filmy te tworzyli też autorzy, którzy debiutowali pod jego okiem, jest to więc przyjemny i znaczący zbieg okoliczności.
Jakie jeszcze kinematografie są mocno reprezentowane?
To film świetnie dostrzegający nowe zjawiska społeczne, fascynację gadżetami, jak również – a może przede wszystkim – potrzebę ucieczki od nich. Pokazuje, jak pożądany jest inny wymiar, jakaś kraina, gdzie wszystko jest bliskie, czułe i przyjemne. Gdzie ktoś się nami zajmie. To taki hipsterski film
o krainie czułości.
jak i formalnie można poczuć jak życie głównego bohatera staje się kolażową wycinanką, tytułową katastrofą. Złożoną z fragmentów zabawną układanką przypadkowych, często nieadekwatnych elementów. Kolejny bardzo ciekawy film pochodzi z Indii, to „TrueLoveStory” reż. Gitanjali Rao. Autorka tego filmu to bardzo znana artystka, najbardziej reprezentatywne nazwisko dla animacji indyjskiej. Produkcja animacji jest aktywnością bardzo trudną w tym kraju, trudną w sensie samego tworzenia, gdzie nie ma znanego nam w Europie wsparcia dla rynku filmowego, wspierającego artystyczne, niezależne produkcje, tym bardziej produkcje animowane. Tworzenie animacji w Indiach to przede wszystkim determinacja i zaangażowanie samego autora. „TrueLoveStory” jest swoistym dyskursem z Bollywood. To nawet rodzaj pastiszu bollywoodzkiej formy. Autorka weryfikuje i rozsadza poniekąd od środka ten mit Bollywoodu jako kolorowej, pozytywnej iluzji dla mas.
Wspomniałeś już parę tytułów, czyje jeszcze produkcje zobaczymy?
Mamy parę mocnych nazwisk, między innymi nowy film Ülo Pikkova „Tick Tack”.
Ciekawy, filozoficzny film zrobiony metodą pixilacji, gdzie ożywiane są przedmioty, jak również główny bohater, który jest żywym aktorem. Kolejne nazwisko to Veronika Obertová. Wcześniej autorka doskonałego filmu „Viliam”. Słowaczka zaprezentuje nam w tym roku „Ninę”, mówiącą o traumach dzieciństwa. Bardzo wyrazista, świetnie prowadzona narracja i ciekawie użyta metoda wycinanki, tak perfekcyjnej, że jest ucztą dla oczu. Rosję reprezentować będą dwa nazwiska: Vasil Bedoshvili z filmem „The Hen” – to bardzo zabawny, świetnie zanimowany film, mówiąc pół żartem – o polityce prorodzinnej. Drugim autorem jest Konstantin Bronzit, który kiedyś za swój film „Na krańcu świata” zdobył Srebrnego Smoka, ale też doprowadził festiwalową widownię kina Kijów do łez śmiechu i salw owacji. W tym roku mamy jego nowy film „We can’t live without cosmos”, odkrywający zabawną historię męskiej przyjaźni pomiędzy dwoma kosmonautami! Kosmiczne miraże i męskie uczucia…
Mamy zatem co oglądać. Zapraszam!
Wywiad z Robertem Sową przeprowadziła Marta Pawlik.
Lista animacji zagranicznych zakwalifikowanych do międzynarodowego konkursu krótkometrażowego: